|
Autor |
Wiadomość |
Canthir
Władający zwycięstwem
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Midgard
|
Wysłany:
Śro 18:37, 07 Cze 2006 |
|
Co macie obecnie, co mieliści i co chcecie mieć. Opisy wrażeń i wymiana doświadczeń.
Miłej dyskusji |
|
|
|
|
|
|
N.a.v.
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loża Szyderców
|
Wysłany:
Śro 19:01, 07 Cze 2006 |
|
Obecnie mam kota dachowca - konkretnie kotkę - intelignetna i łowna bestia. Jest niezwykła - nie ma ogona Kotów miałam dużo, ale prędzej czy później ginęły na drodze - obecna jest tak mądra, że nie dała się rozjechać od 11 lat około.
Mam też konia - klacz - rasa i wiek nieznane, rodzice w papierach wpisani, ale nie wiem gdzie sa papiery, kariera nieznana, na pewno chodziłą skoki, może wkkw.
Miałam jamnika - straszne. Upierdliwy, męczący, wycwaniony i śmierdzący - to większość jego wad. Oprócz tego miałam różne kundle, w większości wspaniałę psy - znalezione, porzucone albo coś takiego. Jedyny rasowy pies jakiego miałam to jamnik...
Miałam żółwia wodnego, który skończył w Zoo w Płocku, gdzie ma więcej miejsca i w ogóle lepiej - miałam cholernie duże akwarium, ale jednak żal mi było patrzeć jak się obija o szybkę ??: I nigdy więcej egzotycznego zwierzęcia.
Miałam także wronę siwą - bardzo intelignetne, piękne zwierze. Historia jej znalezienia jest długa, skomplikowana i smutna, więc może sobie daruję... W każdym razie miałam ją od pisklęcia, wyrosła duża i silna, ale zdechła niestety - zainteresowała się drutami wysokiego napięcia, latała wolno więc miała do nich dostęp.
Generalnie strasznie lubię zwierzęta, co moich rodziców czasem denerwuje, bo zawsze znoszę do domu ranne wróble, gołebie itp.
To tak w skrócie. |
|
|
|
|
Ric Simane
Mruczący jak niedźwiedź
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Śro 19:23, 07 Cze 2006 |
|
Ech... a ja mam w życiu przesrane, bo jestem uczulony na wszystkie sierściuchy. Psa, kota, królika, czy tym podobnego ssaka nigdy nie miałem i raczej mieć nie będe. Zresztą rodzice są całkowicie przeciwni jakiemukolwiek zwierzęciu w domu. Kiedyś przez 10 min miałem psa, którego znalazłem przed drzwiami mieszkania (mieszkam w bloku!). Nie wiedziałem skąd się wziął, to go wziąłem do siebie, ale później okazało się, że jest to pies sąsiada, którego syn znalazł zwierze porzucone przed klatką. Niestety sąsiad jest zagorzałym przeciwnikiem zwierząt i boje się co mogło się z tym pieskiem stać . Obecnie moge sie pochwalić, gdy na wigilie karpie pływają w wannie .
Cytat: |
Miałam także wronę siwą - bardzo intelignetne, piękne zwierze. Historia jej znalezienia jest długa, skomplikowana i smutna, więc może sobie daruję... W każdym razie miałam ją od pisklęcia, wyrosła duża i silna, ale zdechła niestety - zainteresowała się drutami wysokiego napięcia, latała wolno więc miała do nich dostęp. |
Fajnie. Też chciałbym mieć ptaka... chyba mój ulubiony typ kręgowców, a poza tym nie mają sierści. Mówisz, że latała? A nie uciekła Ci? Dziwne, że tego nie zrobiła. Właściwie możesz powiedzieć, jak ją znalazłaś. Jeśli nikogo nie zainteresuje, to przynajmniej zapełni temat . |
|
|
|
|
N.a.v.
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loża Szyderców
|
Wysłany:
Śro 19:54, 07 Cze 2006 |
|
Ja wolałabym nigdy jej nie mieć... Żeby była na wolności... Ale tak się nie stało, nie było innego wyjścia. Jak juz tak wyszło to się cieszyłam z każdej chwili spędzonej z nią - a najbardziej chyba jak wleciała na fotel i jak nauczyła się sama jeść. Jak była jeszcze pisklęciem trzymałam ją w klatce - żeby kot nie zeżarł - i jak tylko wracałam ze szkoły zabierałam ją ze sobą na podwórko ( mieszkam na wsi) gdzie sobie łaziła po ogrodzie, a jak ja gdzieś szłam to szła za mną jak pies. Rano wstawałam żeby ją nakarmić przed szkołą - nie miałam potem czasu na własne śniadanie, ale nie było to ważne. Powoli Siwa uczyła się latać, no i rosła. Powiedziałam, że kupię jej wolierę ( bo kot ) i ustawię na zewnątrz i będę wypuszczać, tak jak do tej pory. Ale rodzice się nie zgodzili. Oddałam ją profesorowi, ojcu przyjaciółki mojej siostry ( zawiłe ) gdzie miała świetnie, na prawdę wspaniałe miejsce - ci ludzie nie raz już mieli ocalone zwierzęta ( m.in. kawkę ) i przede wszystkim nie mieli kota. Siwa zamieszkała z dwoma nimfami w wolierze na zewnątrz, chociaż zamykana tam była tylko na noc ( sama przylatywała żeby się najeść, a rano się ją wypuszczało ), a przez dzień latała po okolicy. Jedną papugę niestety zabiła, bo w ramach przyjaźni chciała poskubać jej pióra na głowie... Ale miała duży dziób i zakończyło się inaczej niż ptaszysko przewidywało. Była bardzo towarzyska - jak widziała, że dużo ludzi gdzieś idzie leciała za nimi - i tak powstała historia jak to zakonnice próbowały ją łapać w Kościele.... Pani, w której domu mieszkała była nauczycielką w szkole więc po jakimś czasie stało się normalne, że na parapecie klasy, w której prowadziła zajęcia siedziała wrona - nie dawała się jednak dotykać obcym, ku ogólnemu niezadowoleniu dzieci. I tak sobie żyła w luksusach aż przyszedł jej koniec... Przynajmniej zrobiłam wszystko co mogłam żeby miała dobre życie, chociaż strasznie ją kochałam trochę żałuję, że musiałam ją spotkać. A było to tak...
Miałam wtedy jakieś 10 lat, w porywach do 11. Moi rodzice mają dom sezonowy w górach, gdzie często jeździłam. Rodzice mieli manię, żebym integrowała się z dziećmi z tej wsi gdzie jest dom. Nie była to wielka przyjaźń, w każdym razie znajomość opłaciła się, bo mogłam uratować życie wrony. We wsi tej ( jak zresztą na wielu innych wsiach ) hodowało się kurczęta. Pobliskie lasy zamieszkiwały jednak wrony, dla których młode pisklaki były łatwym łupem i zdarzało się ( rzadko, bo zagroda z młodymi zawsze była w obrębie gospodarstwa - a tam dzikie ptaki wolały się nie zapędzać jak nie musiały ) że napadały na kurczęta i zabijały jedno czy dwa młode dla pożywienia. Dlatego też mieszkańcy wsi tępią wrony - tego dowiedziałam się od moich "znajomych" zaznajomionych na siłę Otóż zwyczaj był taki ( właściwie jest nadal ), że w okresie kiedy wrony mają pisklęta wyszukuje się gniazda i zrzuca je ( wcześniej strzela także do dorosłych osobników o ile nie uciekną, czasem podczas strzelania do dorosłych wron trafi się w gniazdo i postrzeli jakieś młode) aby zabrać pisklęta i dla postrachu na inne wrony przybić za skrzydła jeszcze żywe do dachu stodoły gdzie umierały powoli w pełnym słońcu z głodu, zmęczenia i wykrwawienia. Dowiedziałam się kiedy i gdzie jakiś facet ma zamiar zrzucać gniazdo wron i pobiegłam tam. Jak dobiegłam na miejsce dwóch mężczyzn przeszukiwało krzaki klnąc na czym świat stoi. Powiedziałam grzecznie "dzieńdobry" i zapytałam czy w czymś pomóc. Odpowiedzieli, że szukają jednego z młodych. W rękach trzymali już dwa zabite pisklaki. Strasznie mocno biło mi serce, kiedy zaczęłam przeszukiwać krzaki - musiałam znaleźć młode szybciej niż któryś z mężczyzn. Na szczęście dla niej wrona siedziała cicho. Znalazłam pisklę, zawinęłam w koszulkę, rzuciłam jakieś do widzenia i wytłumaczenie, że muszę wracać i co sił popędziłam do domu. Tam obejrzałam dokładnie pisklę i przy okazji zobaczyłam, że jest ranne. Założyłam opatrunek i powiedziałam rodzicom, że muszę je zabrać ze sobą. Ojciec nie chciał się zgodzić, powiedział, że zostawimy je w lesie i sobie poradzi, to powiedziałam mu, że zwariował i nie zostawię ptaka na pastwę losu - dali za wygraną. Zabrałam wronę do domu gdzie mieszkam na stałe, do weterynarza - powiedział, że to nic groźnego i że niedługo się zagoi. Zagoiło się. Tak zostałam właścicielką młodej wrony, której jednak nie dane było mieszkać w górach... Dawno to było, a jakby stało się wczoraj... |
|
|
|
|
Ric Simane
Mruczący jak niedźwiedź
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Czw 13:50, 08 Cze 2006 |
|
Fajna historia . Ty masz o tyle dobrze (zależy w jakiej kwestii), że masz dom na wsi. Własny ptak wychowywany od małego... fajnie. Przypomiało mi się, że mój kumpel też miał w domu wrone ze złamanym skrzydłem. To było chyba najbardziej agresywne zwierze w jago domu (był jeszcze pies i szynszyl), bo bała się go reszta zwierząt . Ale też mu padła... |
|
|
|
|
N.a.v.
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loża Szyderców
|
Wysłany:
Czw 14:21, 08 Cze 2006 |
|
Ta też pewnie byłaby agresywna w stosunku do ludzi i innych zwierząt gdyby nie była młoda - dorosłego, dzikiego ptaka ciężko przywyczaić. Z dorosłymi w ogóle jest ciężko i często nie żyją długo... To jest też na zasadzie tej bajki o skowronku czy tam innym kanarku...
A co do zwierząt jakie chciałabym mieć - chciałabym mieć psa. Gdybym mogła zabrałabym jakiegoś ze schroniska, dla mnie nie jest ważne czy będzie rasowy. |
|
|
|
|
Canthir
Władający zwycięstwem
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Midgard
|
Wysłany:
Czw 15:24, 08 Cze 2006 |
|
Ja miałem kiedyś ślimaka, nawet dwa razy. Dostał kępę trawy w doniczkę i dobrze mu tam było, ale chyba był u kresu swoich dni, bo po dwóch tygodniach przestał wykazywać oznaki życia. Wypuściłem go z balkonu... z 4 piętra... na trawę...
Miałem kiedyś też rybki (skalary x2), ale zaczęły chorować i nie przeżyły miesiąca u mnie... Mam pecha do zwierząt. A przypadek wrony, szynszyla, psa i patyczaków to Gruby? |
|
|
|
|
N.a.v.
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loża Szyderców
|
Wysłany:
Czw 16:05, 08 Cze 2006 |
|
Po co trzymałeś ślimaki w domu? Rozumiem, że miały dobre warunki i nic im się nie działo, ale chyba to dosyć nudne trzymać ślimaki?
Co do rybek - nie wiesz czemu zdechły? Odchlorowałeś im wodę przed nalaniem do akwarium? A może była zła temperatura wody? |
|
|
|
|
Ric Simane
Mruczący jak niedźwiedź
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 388 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Pią 15:04, 09 Cze 2006 |
|
Cytat: |
Po co trzymałeś ślimaki w domu? Rozumiem, że miały dobre warunki i nic im się nie działo, ale chyba to dosyć nudne trzymać ślimaki? |
Czy ja wiem. Zależy dla kogo. To jak jak trzymać patyczaki i rybki. Ja nawet chętnie wziąłbym sobie takiego ślimaka do domu . Właściwie nigdy o tym nie myślałem, ale pomysł wydaje się dobry. Wsadziłbym go do doniczki i patrzył jak zrzera kwiatki.
Cytat: |
A przypadek wrony, szynszyla, psa i patyczaków to Gruby? |
No a któżby inny . |
|
|
|
|
Canthir
Władający zwycięstwem
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Midgard
|
Wysłany:
Sob 18:10, 10 Cze 2006 |
|
Ślimaki chodowałem, bo nie trzeba było nic im do szczęścia poza trawą. Poza tym lubią papier i wycinają w nim ciekawe wzorki. Ponieważ papier to prawie w 100% celuloza, która buduje ściany komórkowe u roślin nie przeszkadzało to im. |
|
|
|
|
N.a.v.
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loża Szyderców
|
Wysłany:
Nie 11:26, 11 Cze 2006 |
|
Hodowla ślimaków to nie jest szczyt moich marzeń, ale rozumiem - ja np. hodowałam gąsienicę, z której miał wyrosnąć zawisak - przynajmniej z tego co mówi Osoba Któa Się Na Tym Zna. |
|
|
|
|
Canthir
Władający zwycięstwem
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 335 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Midgard
|
Wysłany:
Nie 13:37, 11 Cze 2006 |
|
Dobra, Hodowla to to może nie była, ale ślimak był i trawa była... W każdym razie chyba gąsienica zamieniająca się w motyla pewnie jest satysfakcjonującym widokiem. |
|
|
|
|
N.a.v.
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loża Szyderców
|
Wysłany:
Nie 14:10, 11 Cze 2006 |
|
Bardzo możliwe, ale ja nie doczekałam szczerze mówiąc. |
|
|
|
|
Black Shadow
Mister Chaos
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 10:01, 26 Sie 2006 |
|
Ja od kilku lat mam miłego pieska, mieszanka briarda z bernardynem, niedźwiadek waży 70kg. Ale jest bardzo miły i spokojny no chyba że ktoś będzie miał złe zamiary to wtedy marnie skończy. Jest super... Nadaje się do obrony, lubi dzieci, psy regularnie sobie podporządkowywuje. Nawet szczeniaki. Lubi władać. Jest na razie największym psem na osiedlu. |
|
|
|
|
Faerish
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 10:09, 02 Wrz 2006 |
|
Mój królik nazywa się Kiciuś. Zawsze chciałem mieć kota, ale wkońcu wybrałem królika, to dlatego . Grubiutki i milutki, ale jak mu się przez dłuższy czas nie daje jedzenia, to potrafi zrobić piekło... |
|
|
|
|
Heos
Deshi
Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oblivion
|
Wysłany:
Sob 11:30, 02 Wrz 2006 |
|
Miałem świnke morską... teraz mam psa, no i chyba tyle mam do pwiedzenia...
Bleh mój pies jest złosliwi... nie wiem za kim to ma, zle bestia wredna,,, |
|
|
|
|
klescykfR6
Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:23, 27 Sty 2014 |
|
Niestety nie mam zwierząt bo jestem uczulony, a rybki mnie nigdy nie jarały. |
|
|
|
|
okansligrQ6
Dołączył: 03 Lut 2014
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 13:16, 03 Lut 2014 |
|
Mały owczarek niemiecki Zefir. |
|
|
|
|
Miskov33
Dołączył: 24 Lut 2014
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kłodawa
|
Wysłany:
Pon 21:29, 24 Lut 2014 |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|